Ocena wątku:
  • 0 głosów - średnia: 0
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
I ja wyjeżdżam za robotą na wyspy
#1
Straciłem zupełnie wiarę w nasz kraj i możliwość normalnego zarabiania.
Po 10 latach nauki, stażu za 800 zł do ręki zostające po opłaceniu mieszkania i obrzuceniu mnie miażdżącym wzrokiem przez szefa gdy odmawiałem podpisania stałej umowy ze wspaniałymi 1050 zł do ręki i "mieszkaniem" (jeden mały pokój kuchnia i łazienka wspólna z innymi mieszkańcami tego domu)  mam dość kaczogrodu i wyjeżdżam.
Dość mam dziadowania za marną kasę nie mając perspektyw na jakąkolwiek poprawę.
Wolę składać kartony w pierwszej lepszej fabryce za granicą licząc na to że jak poznam język i nabędę ,,ogłady" załapię jakąkolwiek robotę pozwalającą żyć a nie wegetować z dnia na dzień mając w perspektywie co najwyżej boreliozę....


FJ 1200 '91 - była ABS. Po paru modyfikacjach......
Odpowiedz
#2
heh.....  :-\ Sad
Odpowiedz
#3
tam zimno i deszczowo i mgliście...
Odpowiedz
#4
[tt]w irlandii czeka na Ciebie maciekMZ. mam kontakt do niego jakbyś potrzebował.
pozdrowienia na nowej drodze.[/tt]
[tt]majek - zagończyk[/tt]
Odpowiedz
#5
Myszor, ale ile Ty chciales dostac, za prace, nie posiadajac doswiadczenia?
a moze dodaj do tej pensji nabywane wlasnie to doswiadczenie, i odrobie mniej pretensji znowuż odejmij .. tyle ci powiem, ze ja jak zaczynalem prace dostalem na reke mniej niz 800, ani mowy o mieszkaniu /fakt, ze byl to 97 rok/ wyprowadz mnie z bledu, ale wydaje sie mi, ze tw wyuczony zawod to tzw "wolny" jest. pomijajac fakt, ze sie nie znam, i zapewne nie mam racji ale z tym "wolnym" majac checi, zapal, cierpliwosc .. mozna w tym kraju cos osiagnac. tak na koniec ile dales czasu temu krajowi, oraz sobie? sie sklada tak, ze wiem ile trwa staz w lasach.
nie potepiam cie w zaden sposob, chcialbym zebys przemyslal o druga minute dluzej decyzje /jak i reszta szybko jadacych/.

zyczac powodzenia, i pozostaje przy nadziei, ze powiesz kiedys prawde "czy to dobry wybor byl" ..

trzymaj sie,
 
[Obrazek: b7e8f6aae35d2964.jpg]
Odpowiedz
#6
niestety.. albo stety... Jacur trochę racji ma....
niektórzy jeszcze pamietają, ze pół roku temu sama miałam zamiar wyjeżdżać...
i co? na 4 dni przed wyjazdem zmieniłam zdanie Smile
i patrząc z niedługiej perspektywy tych 6 miesięcy powiem jedno: NIE ŻAŁUJĘ ŻE ZOSTAŁAM!!!!
praca i płaca jest.. ( z tym, ze ta ostatnia trochę wyższa niż Tobie zaproponowali, ale za to bez mieszkania - jakie by ono nie bylo - jest za free.. rozumiem?)
ale jedno najważniejsze... też jestem młoda, niedawno po studiach, doświadczenie marne... ale - widzę że jestem doceniania w pracy! powierzone mi zostają coraz to nowe obowiązki i decyzyjność w różnych sprawach, a co za tym idzie - potrzebuję szkoleń, ciągłego douczania się itd...
studia to jest dopiero początek nauki w zawodowej drodze...
i nie warto tak od razu porzucać owej na rzecz sprzątania kibli na Heatrow czy wąchania Fish&Chips 9 godzin dziennie

kończąc, życzę powodzenia!!! i rozumiem, ze z zasady uczysz się na własnych doświadczeniach, więc jedź, zobacz, poczuj to... i wtedy jeszcze raz się zastanów Wink
Odpowiedz
#7
W każdej z waszych wypowiedzi jest jakaś tam prawda.
Ze swojej strony mogę też coś dodać bo pracuję już całkiem długo, jeździłem też dorabiać do Norwegii i Szwecji przez naprawdę długie lata.
Te 1050 jakie Myszorowi oferują to jest kwota o której trudno mówić że to dużo czy też mało - zależy jak sie patrzy.
Niewiele napewno jak sie chce założyć rodzinę, pojechać gdzieś czasem motocyklem i nie martwić się w sklepie że nie starczy ci kasy na koryto. Ceny w końcu mamy już dawno takie jak w reszcie europy a nawet wyższe.
Paliwo np. kosztuje u nas już więcej niż w Szwecji a żarcie jest droższe niż a Niemczech.
Patrząc z tej strony to nie ma się nad czym za bardzo zastanawiać, bo prawdopodobnie długie lata byś pracował za tą wyjściową stawkę, ewentualnie łaskawie dołożyli by ci jakieś śmieszne pieniądze do pensji, które i tak niewiele by zmieniły.
Osobiście po 22 latach pracy bez żadnych urlopów (te spędzałem na wyjazdach), praktycznie bez zwolnień lekarskich też w tej chwili zastanawiam się nad zwinięciem maneli.
Choć pracę w tej chwili mam naprawdę fajną (lepszej nie miałem do tej pory), całkiem nieźle płatną i każdemu bym takiej życzył, to jednak pomimo tego zrobiłem prawko na ciężarówki i w tym tygodniu będę pisał i wysyłał CV do Norwegii.
Syn szykuje się na studia za rok i niestety trzeba jakoś na to też zarobić.
Do kolejnego nowego zawodu trzeba się będzie przyzwyczaić  Smile.
Kurcze... czego ja już w życiu nie robiłem !!

Pamiętać jednak trzeba o tym że zostawia się znajomych, rodzinę, znajome kąty, dziurę w chodniku przed domem i sąsiada którego nie lubimy.
Po jakimś czasie i tak będziesz tęsknić za tym, a tam gdzie się wybierasz zawsze będziesz czuł się obcy.


Odpowiedz
#8
ok... ale Motomyszor mówi.. "dabiore ogłady", "poznam język"....
szczerze... ogłady nabiera się tez w Polsce zaczynając od najniższych szczebli... a język... zależy oczywiście gdzie - ale w wielu branżach jest po prostu wymagany od razu na dzień dobry...

ja się tylko zastanawiam... ok - wyjedziesz na powiedzmy kilka lat... wrócisz i co?
w dalszym ciągu zero doświadczenia w zawodzie swoim czy w jakimś sensownym (no chyba, ze to co zamierzasz robic za miedzą jest połączone jakoś z tym co planujesz ewentualnie ciągnąć tu w kraju w przyszłości)..?
podczas gdy Ty będziesz pracował tam byle gdzie ale za kasę która Ci odpowiada, tutaj w kraju ci co zostają będą budować swoją droge zawodową i chyba nie liczysz na to, ze po kilku latach ktoś zatrudni chętniej Ciebie niż kogoś kto od kilku lat jest w temacie....
powtarzam - wszystko zależy od tego czy praca pokrywa się z wykształceniem, bądź planami na przyszłośc w kraju.. bo jeśli za granicą masz nabrać doświadczenia w temacie, który chcesz kontynuować w Polsce i będzie to praca legalna... myślę ze to może być dobry pomysł i as w rękawie...
w innym wypadku jest to trochę ucinanie możliwości jakiejkolwiek "kariery" za lepszą kasę w Polsce...

uffff... zrozumiał ktoś.... ??? Wink)
Odpowiedz
#9
Wiem na co się decyduję.
Marchewa, w 97 roku nie było tak że przyjeżdżał kumpel z Irlandii, kupował samochód sobie, rodzicom, wszystkim stawiał piwo i miał konkretny plan na kupno mieszkania i założenie firmy za zarobiona kasę. A ja stoję z boku i liczę dutki... bo mieszkanie (jak to śmiesznie brzmi w odniesieniu do małego pokoiku) dostałem ale za nie płacić muszę!
Muszę też naprawić samochód który codziennie tłukę po lesie, bo jak zdechnie to kaplica, a do większego sklepu miałem 18 km.
A za to co zostanie po opłatach muszę żyć....
Mówisz że wymagam na początek..... Ale tak się składa że w tym miejscu gdzie pracowałem ten początek trwałby do końca..... A w lasach znaleźć pracę teraz jest strasznie trudno bo nie oszukujmy się, rotacja nie jest wielka a szefostwo też ma synów.....
Ja wcale nie biadolę, gdybym miał perspektywę że odrobię co swoje a jak będę dobry to jakoś te standardy urosną to bym nie zostawiał tego. Ale mając w perspektywie co najwyżej kilkuprocentowy dodatek za wypracowane lata to wybaczcie....

A i jeszcze jedna ważna sprawa mieszkaniowa. Większości ludzi wydaje się że dostać leśniczówkę służbowa to radość wielka. Tak się tylko zdaje. To jest uwiązanie do miejsca jak pies i totalne uzależnienie. Bo niedaj cię panie podpadniesz szefowi i cię wywali.... pakuj majdan i szukaj miejsca pod mostem bo dziwnym trafem na nowe mieszkanie jakoś nie udało się odłożyć....
FJ 1200 '91 - była ABS. Po paru modyfikacjach......
Odpowiedz
#10
Gsxerka ma rację przyznaję, ale Myszor też wie co pisze.
Ja bym się jednak zdecydował i nie zaszywał w tym lesie.
Pamiętaj jednak o tym że przez lata też nie bedzie ci łatwo i długo będziesz zapierniczał i odkładał.
Pomyśl też o innym kierunku niż wyspy.
Można pojechać przecież do Norwegii albo Szwecji - mniej naszych i lepsze zarobki. Nie wiem co sie wszyscy uparli tak na tych "fajfekloków" ?
Odpowiedz


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości