Ocena wątku:
  • 0 głosów - średnia: 0
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
i znowu coś śmiesznego
#1
Kanar: Bileciki do kontroli.
(Siedzę dalej i tylko szyderczo się uśmiecham)
Kanar: Bileciki!
Ja: Trąbka!
Kanar: Jaka trąbka?
Ja: Jaki bilecik?
Kanar: Proszę się nie wygłupiać i pokazać mi bilet!
Ja: Po co?
Kanar: Jestem kontrolerem MPK!
Ja: Nie wierzę panu!
Kanar: (pokazując mi legitymację kontrolera MPK) Oto moja legitymacja.
Ja: (pokazując legitymację szkolną) Oto moja.
Kanar: Proszę pokazać mi bilet!
Ja: Proszę pokazać mi pańską kartę szczepień!
Kanar: Ma pan bilet?
Ja: NIE!
Kanar: W takim razie proszę o dokumenty.
Ja: Nie mam.
Kanar: A ta legitymacja?
Ja: To nie moja. Znalazłem.
Kanar: To dlaczego jest na niej pańskie zdjęcie?
Ja: Zbieg okoliczności...
Kanar: Proszę pokazać mi dokumenty!
Ja: Są TAM! (wskazuję na wewnętrzną kieszeń kurtki Kanara).
Kanar: Proszę pokazać mi PANA dokumenty!!!
Ja: Którego pana?
Kanar: Pokaże mi pan dokumenty?
Ja: Nie pokażę!
Kanar: Bo zawołam Policję!
Ja: Bo zawołam ojca!
Kanar: Proszę przestać się wygłupiać!
Ja: Proszę przestać się czepiać!
Kanar: Pokaże mi pan bilet albo dokument?
Ja: No nie! Pan jest monotematyczny!!!
Kanar: Jeśli nie zobaczę biletu, będę zmuszony pana zatrzymać.
Ja: Może wreszcie wyjaśni mi pan, kim pan jest?
Kanar: (trochę zdezorientowany) Jestem kontrolerem MPK!
Ja: Proszę o legitymację.
Kanar: Już pan widział!
Ja: Chcę do ręki!
(Kanar wyciąga legitymację i podaje mi)
Ja: (biorę ją, chowam do kieszeni, po czym wyciągam) Dzień dobry, bileciki do kontroli.
Kanar: Co proszę???
Ja: Słyszał pan, jestem kontrolerem i proszę pana o bilet do kontroli.
Kanar: To jestem kontrolerem!!!
Ja: Ma pan bilet?
Kanar: Nie potrzebuję, pracuję w MPK!
Ja: Tak, a mój ojciec pracuje w NASA. Płaci pan teraz, czy mam wystawić blankiecik?
Kanar: (rzucając się na mnie) Proszę oddać mi moją legitymację!!!
Ja: Aaaaaa!!! To jest napad na człowieka na służbie! Panie kierowco, proszę zatrzymać autobus!!!

(Kierowca zatrzymuje autobus, wychodzi z kabiny i podchodzi do nas)
Kierowca: Co tu się dzieje?
Ja: Jestem kontrolerem MPK, a ten pan nie ma biletu!
Kanar: Nieprawda! To ja jestem kontrolerem, a on nie ma biletu!
Kierowca: (zwracając się do nas obu) Proszę o legitymację. (Podaję mu legitymację, on ogląda ją dokładnie i mówi do mnie) To nie jest pana zdjęcie!
Ja: Jestem po operacji plastycznej.
Kierowca: (do Kanara) Ale pan jest całkiem podobny...
Kanar: Bo to moja legitymacja!
Kierowca: (wskazując na mnie) Tylko dlaczego miał ją ten pan?
Kanar: Bo mi ją zabrał!!!
Ja: Nieprawda! To jest pomówienie! (przypadkiem wypada mi z kieszeni karta miesięczna)
Kierowca: (podnosząc ją) Czy to pana?
Kanar: Przecież mówił pan, że nie ma biletu!
Ja: A niby skąd miałem wiedzieć, że wystarczy karta? Przecież pan pytał o bilet!
Kanar i Kierowca: IDIOTA!!!


Kupiła sobie babka w IKEA i najnowszy szyk mody: szafa do samodzielnego składania. Ale, ze mąż jeszcze nie wrócił z pracy wiec postanowiła złożyć ja sama. Zrobiła wszystko jak należy. Nagle przejechał tramwaj za oknem i szafa się rozleciała. Spróbowała jeszcze raz, dokładnie z instrukcja. Szafa stoi jak malowana. Znowu przejechał tramwaj i szafa się rozsypała.
Kobita myśli: może nie mam zdolności do majsterkowania, pójdę do sąsiada może on złoży lepiej. Sąsiad przyszedł popatrzył w instrukcje i mówi, ze wszystkie części są. Raz dwa trzy poskładał. Przejechał tramwaj i szafa się rozpadła. Złożył jeszcze raz. Znowu przejechał tramwaj i znowu szafa w częściach. W końcu sąsiad mówi:
- Wie pani co, to złożymy ja jeszcze raz, ja wejdę do szafy i jak będzie
przejeżdżał tramwaj to zobaczę, co tam puszcza, ze ta szafa się rozpada. Jak powiedział tak i zrobił? W tym momencie do domu przyszedł mąż. Patrzy i mówi:
- Jaka śliczna nowa szafa. Podchodzi, otwiera i widzi w środku schowanego sąsiada.
A sąsiad:
- Ja wiem, ze to głupio brzmi, ale ja naprawdę czekam na tramwaj


Wściekły profesor wchodzi do sali wykładowej i mówi:
- Wszyscy nienormalni proszę wstać!
Nikt się nie rusza, po dłuższej chwili wstaje jeden student.
- No proszę! - mówi ironicznie profesor - czemu uważa się pan za nienormalnego?
- Nie uważam się za nienormalnego, ale głupio mi było, że pan profesor tak sam stał...


Zajączek mieszkał z misiem i zawsze jak wracał z dyskoteki to misiu go bił. Któregoś dnia planując wyjście na dyskotekę ostrzega misia:
- Słuchaj miś, dziś idę na dyskotekę i jak wrócę pijany, masz mnie nie bić!
Miś zgodził się. Następnego dnia rano zając budzi się z podbitym okiem i biegnie do misia:
- Przecież obiecałeś, że mnie nie uderzysz.
- Słuchaj zając. Przyszedłeś jak bela pijany - ja nic. Zwyzywałeś mnie od najgorszych - ja nic. Zacząłeś mnie bić - ja nic. Ale jak wziąłeś mój talerz z kolacją, nasrałeś, powbijałeś w to zapałki i powiedziałeś, że jeż się wprowadza to nie wytrzymałem...


Jasiek zaprosił swoją mamę na obiad w mieście, w którym studiował, wynajmował małe mieszkanko razem z koleżanką Justyną. Jednak, kiedy matka przyjechała do synka, nie mogła nie zauważyć, że współlokatorka syna jest wyjątkowo ładną i seksowną blondynką. Jak to każda matka zaczęła się zastanawiać, czy aby z tego ich wspólnego mieszkania nie wynikną jakieś problemy. Syn zauważył, jak matka patrzy na Justynę i kiedy byli sami powiedział:
- Domyślam się o czym myślisz, ale zapewniam cię, że ona i ja jesteśmy tylko współlokatorami. Nic nas nie łączy.
Tydzień później Justyna pyta się Jaśka:
- Słuchaj, nie chcę nic sugerować, ale od ostatniego obiadu z twoją matką, nie mogę znaleźć mojej pamiątkowej cukierniczki. Chyba jej nie wzięła, jak myślisz?
Jasiek zdecydował się napisać list do matki:
"Droga mamo, nie piszę, że wzięłaś pamiątkową cukiernicę Justyny, nie piszę też, że jej nie wzięłaś. Fakt jednak pozostaje, że od kiedy byłaś u nas na obiedzie tydzień temu, nie możemy jej znaleźć."
Odpowiedź przyszła parę dni później.
"Drogi Jasiu, nie twierdzę, że sypiasz z Justyną, nie twierdzę też, że z nią nie sypiasz. Fakt jednak pozostaje, że gdyby Justyna spała we własnym łóżku, już dawno by ją znalazła. Buziaczki, mama"


- Znalazłem fifkę pod szafa! Kiedy ty skończysz z narkotykami?
- Jakie narkotyki! Uwierz mnie od kiedy ciebie poznałem zmieniłem się, zerwałem ze swoja przeszłością, jesteś jedyną którą kocham.
- Jestem twoim ojcem!


W poczekalni siedziala kobieta z dzieckiem na reku i czekala na doktora. Gdy ten wreszcie przyszedl, zbadal dziecko, zwazyl je i stwierdzil, ze bobas wazy znacznie ponizej normy.
- Dziecko jest karmione piersia czy z butelki? - spytal lekarz.
- Piersia - odpowiedziala kobieta.
- W takim razie prosze sie rozebrac od pasa w gsre.
Kobieta rozebrala sie i doktor zaczal uciskac jej piersi. Przez chwile je ugniatal, masowal kolistymi ruchami dloni, kilka razy uszczypnal sutki. Gdy skonczyl szczegslowe badanie, kazal kobiecie sie ubrac i powiedzial:
- Nic dziwnego, ze dziecko ma niedowage. Pani nie ma mleka!
- Wiem - odpowiedziala - jestem jego babcia, ale ciesze sie, ze przyszlam.


Wchodzi kobieta do apteki i mowi do aptekarza, ze chce kupic arszenik.
- Po co pani arszenik? - pyta aptekarz.
- Chce otruc mojego meza, ktory mnie zdradza.
- Droga pani, nie moge pani sprzedac arszeniku, aby pani zabila meza, nawet w przypadku gdy ma on sex z inna kobieta.
Na to kobieta wyciaga zdjecie na ktorym jej maz kocha sie z zona aptakarza.
- Oooo! - mowi aptekarz - Nie wiedzialem, ze ma pani recepte!


C.D.N.
FJ 1200 '91 - była ABS. Po paru modyfikacjach......
Odpowiedz
#2
Kanar: Bileciki do kontroli.
(Siedzę dalej i tylko szyderczo się uśmiecham)
Kanar: Bileciki!
Ja: Trąbka!
Kanar: Jaka trąbka?
Ja: Jaki bilecik?
Kanar: Proszę się nie wygłupiać i pokazać mi bilet!
Ja: Po co?
Kanar: Jestem kontrolerem MPK!
Ja: Nie wierzę panu!
Kanar: (pokazując mi legitymację kontrolera MPK) Oto moja legitymacja.
Ja: (pokazując legitymację szkolną) Oto moja.
Kanar: Proszę pokazać mi bilet!
Ja: Proszę pokazać mi pańską kartę szczepień!
Kanar: Ma pan bilet?
Ja: NIE!
Kanar: W takim razie proszę o dokumenty.
Ja: Nie mam.
Kanar: A ta legitymacja?
Ja: To nie moja. Znalazłem.
Kanar: To dlaczego jest na niej pańskie zdjęcie?
Ja: Zbieg okoliczności...
Kanar: Proszę pokazać mi dokumenty!
Ja: Są TAM! (wskazuję na wewnętrzną kieszeń kurtki Kanara).
Kanar: Proszę pokazać mi PANA dokumenty!!!
Ja: Którego pana?
Kanar: Pokaże mi pan dokumenty?
Ja: Nie pokażę!
Kanar: Bo zawołam Policję!
Ja: Bo zawołam ojca!
Kanar: Proszę przestać się wygłupiać!
Ja: Proszę przestać się czepiać!
Kanar: Pokaże mi pan bilet albo dokument?
Ja: No nie! Pan jest monotematyczny!!!
Kanar: Jeśli nie zobaczę biletu, będę zmuszony pana zatrzymać.
Ja: Może wreszcie wyjaśni mi pan, kim pan jest?
Kanar: (trochę zdezorientowany) Jestem kontrolerem MPK!
Ja: Proszę o legitymację.
Kanar: Już pan widział!
Ja: Chcę do ręki!
(Kanar wyciąga legitymację i podaje mi)
Ja: (biorę ją, chowam do kieszeni, po czym wyciągam) Dzień dobry, bileciki do kontroli.
Kanar: Co proszę???
Ja: Słyszał pan, jestem kontrolerem i proszę pana o bilet do kontroli.
Kanar: To jestem kontrolerem!!!
Ja: Ma pan bilet?
Kanar: Nie potrzebuję, pracuję w MPK!
Ja: Tak, a mój ojciec pracuje w NASA. Płaci pan teraz, czy mam wystawić blankiecik?
Kanar: (rzucając się na mnie) Proszę oddać mi moją legitymację!!!
Ja: Aaaaaa!!! To jest napad na człowieka na służbie! Panie kierowco, proszę zatrzymać autobus!!!

(Kierowca zatrzymuje autobus, wychodzi z kabiny i podchodzi do nas)
Kierowca: Co tu się dzieje?
Ja: Jestem kontrolerem MPK, a ten pan nie ma biletu!
Kanar: Nieprawda! To ja jestem kontrolerem, a on nie ma biletu!
Kierowca: (zwracając się do nas obu) Proszę o legitymację. (Podaję mu legitymację, on ogląda ją dokładnie i mówi do mnie) To nie jest pana zdjęcie!
Ja: Jestem po operacji plastycznej.
Kierowca: (do Kanara) Ale pan jest całkiem podobny...
Kanar: Bo to moja legitymacja!
Kierowca: (wskazując na mnie) Tylko dlaczego miał ją ten pan?
Kanar: Bo mi ją zabrał!!!
Ja: Nieprawda! To jest pomówienie! (przypadkiem wypada mi z kieszeni karta miesięczna)
Kierowca: (podnosząc ją) Czy to pana?
Kanar: Przecież mówił pan, że nie ma biletu!
Ja: A niby skąd miałem wiedzieć, że wystarczy karta? Przecież pan pytał o bilet!
Kanar i Kierowca: IDIOTA!!!


Kupiła sobie babka w IKEA i najnowszy szyk mody: szafa do samodzielnego składania. Ale, ze mąż jeszcze nie wrócił z pracy wiec postanowiła złożyć ja sama. Zrobiła wszystko jak należy. Nagle przejechał tramwaj za oknem i szafa się rozleciała. Spróbowała jeszcze raz, dokładnie z instrukcja. Szafa stoi jak malowana. Znowu przejechał tramwaj i szafa się rozsypała.
Kobita myśli: może nie mam zdolności do majsterkowania, pójdę do sąsiada może on złoży lepiej. Sąsiad przyszedł popatrzył w instrukcje i mówi, ze wszystkie części są. Raz dwa trzy poskładał. Przejechał tramwaj i szafa się rozpadła. Złożył jeszcze raz. Znowu przejechał tramwaj i znowu szafa w częściach. W końcu sąsiad mówi:
- Wie pani co, to złożymy ja jeszcze raz, ja wejdę do szafy i jak będzie
przejeżdżał tramwaj to zobaczę, co tam puszcza, ze ta szafa się rozpada. Jak powiedział tak i zrobił? W tym momencie do domu przyszedł mąż. Patrzy i mówi:
- Jaka śliczna nowa szafa. Podchodzi, otwiera i widzi w środku schowanego sąsiada.
A sąsiad:
- Ja wiem, ze to głupio brzmi, ale ja naprawdę czekam na tramwaj


Wściekły profesor wchodzi do sali wykładowej i mówi:
- Wszyscy nienormalni proszę wstać!
Nikt się nie rusza, po dłuższej chwili wstaje jeden student.
- No proszę! - mówi ironicznie profesor - czemu uważa się pan za nienormalnego?
- Nie uważam się za nienormalnego, ale głupio mi było, że pan profesor tak sam stał...


Zajączek mieszkał z misiem i zawsze jak wracał z dyskoteki to misiu go bił. Któregoś dnia planując wyjście na dyskotekę ostrzega misia:
- Słuchaj miś, dziś idę na dyskotekę i jak wrócę pijany, masz mnie nie bić!
Miś zgodził się. Następnego dnia rano zając budzi się z podbitym okiem i biegnie do misia:
- Przecież obiecałeś, że mnie nie uderzysz.
- Słuchaj zając. Przyszedłeś jak bela pijany - ja nic. Zwyzywałeś mnie od najgorszych - ja nic. Zacząłeś mnie bić - ja nic. Ale jak wziąłeś mój talerz z kolacją, nasrałeś, powbijałeś w to zapałki i powiedziałeś, że jeż się wprowadza to nie wytrzymałem...


Jasiek zaprosił swoją mamę na obiad w mieście, w którym studiował, wynajmował małe mieszkanko razem z koleżanką Justyną. Jednak, kiedy matka przyjechała do synka, nie mogła nie zauważyć, że współlokatorka syna jest wyjątkowo ładną i seksowną blondynką. Jak to każda matka zaczęła się zastanawiać, czy aby z tego ich wspólnego mieszkania nie wynikną jakieś problemy. Syn zauważył, jak matka patrzy na Justynę i kiedy byli sami powiedział:
- Domyślam się o czym myślisz, ale zapewniam cię, że ona i ja jesteśmy tylko współlokatorami. Nic nas nie łączy.
Tydzień później Justyna pyta się Jaśka:
- Słuchaj, nie chcę nic sugerować, ale od ostatniego obiadu z twoją matką, nie mogę znaleźć mojej pamiątkowej cukierniczki. Chyba jej nie wzięła, jak myślisz?
Jasiek zdecydował się napisać list do matki:
"Droga mamo, nie piszę, że wzięłaś pamiątkową cukiernicę Justyny, nie piszę też, że jej nie wzięłaś. Fakt jednak pozostaje, że od kiedy byłaś u nas na obiedzie tydzień temu, nie możemy jej znaleźć."
Odpowiedź przyszła parę dni później.
"Drogi Jasiu, nie twierdzę, że sypiasz z Justyną, nie twierdzę też, że z nią nie sypiasz. Fakt jednak pozostaje, że gdyby Justyna spała we własnym łóżku, już dawno by ją znalazła. Buziaczki, mama"


- Znalazłem fifkę pod szafa! Kiedy ty skończysz z narkotykami?
- Jakie narkotyki! Uwierz mnie od kiedy ciebie poznałem zmieniłem się, zerwałem ze swoja przeszłością, jesteś jedyną którą kocham.
- Jestem twoim ojcem!


W poczekalni siedziala kobieta z dzieckiem na reku i czekala na doktora. Gdy ten wreszcie przyszedl, zbadal dziecko, zwazyl je i stwierdzil, ze bobas wazy znacznie ponizej normy.
- Dziecko jest karmione piersia czy z butelki? - spytal lekarz.
- Piersia - odpowiedziala kobieta.
- W takim razie prosze sie rozebrac od pasa w gsre.
Kobieta rozebrala sie i doktor zaczal uciskac jej piersi. Przez chwile je ugniatal, masowal kolistymi ruchami dloni, kilka razy uszczypnal sutki. Gdy skonczyl szczegslowe badanie, kazal kobiecie sie ubrac i powiedzial:
- Nic dziwnego, ze dziecko ma niedowage. Pani nie ma mleka!
- Wiem - odpowiedziala - jestem jego babcia, ale ciesze sie, ze przyszlam.


Wchodzi kobieta do apteki i mowi do aptekarza, ze chce kupic arszenik.
- Po co pani arszenik? - pyta aptekarz.
- Chce otruc mojego meza, ktory mnie zdradza.
- Droga pani, nie moge pani sprzedac arszeniku, aby pani zabila meza, nawet w przypadku gdy ma on sex z inna kobieta.
Na to kobieta wyciaga zdjecie na ktorym jej maz kocha sie z zona aptakarza.
- Oooo! - mowi aptekarz - Nie wiedzialem, ze ma pani recepte!


C.D.N.
FJ 1200 '91 - była ABS. Po paru modyfikacjach......
Odpowiedz
#3
z kanarem dobry motyw ;D

A skoro już o kanarach i o zajączkach mowa była....


Jedzie trędowaty autobusem, podchodzi do niego kanar:
-bileciki do kontroli
trędowaty nic
-bilecik poproszę, powtarza się kanar
trędowaty coś grzebie przy uchu i sruuu! wyrzuca ucho przez okno...
-panie bileciki do kontroli
trędowaty sięga do drugiego ucha, i za chwilę wyrzuca przez okno 2 ucho
-pokaż pan bilet albo jakiś dokument tożsamości
-trędowaty siega do lewej dłoni, odłamał kawałek, i znowu sruu przez okno
kanar już poirytowany...
-dobra, panie, my tu gadu gadu, a pan mi powoli przez okno spierdalasz



Biegnie zajączek przez las, podbiega do palącego szluga wilka
-wilku, wyrzuć tego fajka on szkodzi zdrowi, lepiej pobiegaj trochę ze mną.
Wilk zastanowił się chwilę, no w sumie zając ma rację. Wyrzucił kiepa i pobiegł z zajączkiem.
Biegnąc tak spotykają lisa pijącego browar i razem zaczynają go nagabywać:
-Te lis, skończ z tym niezdrowym trybem życia, ciesz się sportem świeżym powietrzem i zdrowiem, dołącz do nas.
Lis myśli trochę, no głupio nie gadają, wartko do nich dołączył.
Biegną we trójkę spotykają palącego zioło bobra.
-Bobrze wyrzuć to świństwo, ono zniszczy twoje życie lepiej choć pobiegaj razem z nami.
Bóbr zobaczył że już biega niezła ekipa, więc coś w tym musi być, dołączył chyżo do nich.
Biegnąc tak przez las spotykają niedźwiedzia pijącego winiaka. Zajączek zaczyna gadkę...
-niedźwiedź, wyżuć to gówno ono cię niszczy, lepiej dołącz do nas...
zajączek nie zdążył dokończyć, gdyż dostał kopa w dupę i poleciał w pobliskie krzaki
-ej, no co ty, niedźwiedź, a zdrowy tryb życia, życie bez używek nic cię to nie obchodzi? gadają pozostali biegacze
-może i obchodzi, ale jak się ostatnio zajączek tak naspidował to 10 razy las obiegliśmy
Odpowiedz
#4
z kanarem dobry motyw ;D

A skoro już o kanarach i o zajączkach mowa była....


Jedzie trędowaty autobusem, podchodzi do niego kanar:
-bileciki do kontroli
trędowaty nic
-bilecik poproszę, powtarza się kanar
trędowaty coś grzebie przy uchu i sruuu! wyrzuca ucho przez okno...
-panie bileciki do kontroli
trędowaty sięga do drugiego ucha, i za chwilę wyrzuca przez okno 2 ucho
-pokaż pan bilet albo jakiś dokument tożsamości
-trędowaty siega do lewej dłoni, odłamał kawałek, i znowu sruu przez okno
kanar już poirytowany...
-dobra, panie, my tu gadu gadu, a pan mi powoli przez okno spierdalasz



Biegnie zajączek przez las, podbiega do palącego szluga wilka
-wilku, wyrzuć tego fajka on szkodzi zdrowi, lepiej pobiegaj trochę ze mną.
Wilk zastanowił się chwilę, no w sumie zając ma rację. Wyrzucił kiepa i pobiegł z zajączkiem.
Biegnąc tak spotykają lisa pijącego browar i razem zaczynają go nagabywać:
-Te lis, skończ z tym niezdrowym trybem życia, ciesz się sportem świeżym powietrzem i zdrowiem, dołącz do nas.
Lis myśli trochę, no głupio nie gadają, wartko do nich dołączył.
Biegną we trójkę spotykają palącego zioło bobra.
-Bobrze wyrzuć to świństwo, ono zniszczy twoje życie lepiej choć pobiegaj razem z nami.
Bóbr zobaczył że już biega niezła ekipa, więc coś w tym musi być, dołączył chyżo do nich.
Biegnąc tak przez las spotykają niedźwiedzia pijącego winiaka. Zajączek zaczyna gadkę...
-niedźwiedź, wyżuć to gówno ono cię niszczy, lepiej dołącz do nas...
zajączek nie zdążył dokończyć, gdyż dostał kopa w dupę i poleciał w pobliskie krzaki
-ej, no co ty, niedźwiedź, a zdrowy tryb życia, życie bez używek nic cię to nie obchodzi? gadają pozostali biegacze
-może i obchodzi, ale jak się ostatnio zajączek tak naspidował to 10 razy las obiegliśmy
Odpowiedz


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 2 gości