Motomyszor myślę że my tak po jednym roczniku mniej więcej zatem jak to u mnie wygląda.
1. Na początku nie jest lekko.
Gdy pojawił się pierworodny siłą rzeczy musiałem zaczać pracować. Mieszkam w Poznaniu i w 04' aż tak dobrze z pracą nie było jak teraz i doświadczenia za bardzo nie miałem. U ojca znajomej pracowałem przy produkcji mebli za jakieś 900-1000 do ręki - tak to trwało ok 1,5r. Lekko nie bylo ale na początku nigdy nie jest (chyba że rodzicie mają grube portwele).
Potem, po namowach kumpla wyjechałem w ciemno do irlandii. Kosztowało mnie to 1,5 miesięcznej pensji, 48h podróży busem i 3 tygodnie poszukiwania pracy.
Postawiłem wszytsko na jedną kartę i się udało. Pracowałem 10 tygodni i zarobiłem dotychczasową roczną pensję, wróciłem ze wzgledu na studia i rodzinę i znowu znalazłem pracę za 800-900zł (głównie dlatego że musiałem ją połączyc ze studiami), potem kolejną robotę za 900-1000.
2. Z doświadczeniem w kilku branżach.
Teraz udało mi się złapać całkiem fajną pracę i co najlepsze pracodawca (na swoją niekorzyść moim zdaniem) zarządał działalności. Zyje się jako tako i zarabia więcej 2-3 razy...właśnie dzięki temu że mając firmę możesz robić wiele rzeczy...bardzo wiele i przez 2 lata masz śmieszny wręcz ZUS (85zł + zdrowotnego 190).
3. Obserwacje z zagranicy.
Pracując w Irlandii miałem nieiwelką stycznosć ze zjawskiem "praca-kasa-praca-kasa", lecz było dostrzegalne. Strasznie ciężko było mi namówić kogoś z wypad do knajpy, czy na klifs of moher, ale jakoś się udawało. Miesiąc temu byłem znowu na wyspie lecz tym razem turystycznie. Odwiedziłem tych samych znajomych, pogadałem z rodakami (na dzikim zachodzie - okolica galway) którzy tam siedzą i jestem załamany.
Porozmawiać mozesz właściwie o pieniądzach i pracy, o niczym innym bo na zainteresowania, hobby czasu nie ma i pieniędzy im szkoda (robiłem zdjecia...pierwszym pytaniem kolesia - nie znałem go wcześniej - było za ile kupiłem aparat, potem teksty ile kosztują bilety lotnicze na swięta, jaki to był payslip...do wyżygania).
Jest oczywiście druga strona medalu - jeden z moich kumpli się wkręcił w fajną pracę (bez polaków zatem język już ma opanowany dzięi temu), praca biurowa, miedzynarodowe środowisko, dobrze zarabia, bawi się i studiuje w dublinie...lecz poza dublin to ani rusz :/.
Nie wpadnij w ciąg...jeszcze tylko pół roku...a potem tylko półroku - to jest jak odcięcie pępowiny - powrotu dla takich nie widzę niestety, bo ich miejsce w polsce niebawem zajmą ukraińcy, a wątpię by chcieli u ich boku za 1500/m-c pracować (mam na myśli robotników wszelkiej maści). Nawet jezeli ktoś jest po studiach w polsce i tam pracuje na budowie to to mu nic nie da w kraju - brak doświadczenia w wyuczonym zawodzie.
4. Moja rada.
Jak chcesz wrócić do Polski to założ sobie, że za 6-mcy wraacasz do polski i zaplanuj co zrobic z kasą - inwestycja. Już będzie po wyborach zatem o decyzję łatwiej
Jak chesz tam zostać to radze zapisać się od razu na angileski i poznac go idealnie pracujac byle gdzie do ukończenia kursu, załatw sobie tłumaczenie papierów ze szkoły leśnej i uczelni (a propos mój ojciec też leśnik...ale taki z sercem, ten to by w lesie mógł mieszkać) i potem szukaj pracy w zawodzie, w lasach, parkach itd. Z językiem masz praktycznie pewne zatrudnienie w zawodzie, a to daje ci ścieżkę kariery i nie zdziadziejesz jak duży % polaków. omijaj "polskie jedzenie" bo często jest przeterminowane
5. Co ja zrobię.
Za 2 lata kończę uzupełniające mgr, ale mam przed sobą 4 lata w Polsce na 100% (doktorat narzeczonej), a potem jak sytuacja nie ulegnie poprawie i tylko się nadarzy okazja...postaram się cię wygryźć ze stołka nadleśniczego w lesie "szerłud"